czwartek, 13 marca 2014

Rozdział 3 - Róża symbolem niezależności

Podniosłam moje belki i wzięłam jedną od dziewczyny. Ma na imię Julia i ma 12 lat. Podziękowała mi za to, że jej pomogłam, ale ja nie robiłam tego tylko dla niej. Mimo, że ledwo dawałam radę, w bazie dowódcy patrzyli na mnie z podziwem. Złożyliśmy sprzęt i chwilę zajęliśmy się czymś innym. Po chwili generał zarządził apel. Mieliśmy 15 minut na uszycie chociaż jednego elementu munduru. Wszyscy wybrali naszywki, przyszywane po prawej stronie kurtki. Ja natomiast byłam inna i postanowiłam zrobić coś własnego. Wzięłam igłę, nitkę i kawałki niebieskiego materiału oraz troszkę srebrnej siateczki. Kto miał niby zdążyć wyszyć jastrzębia na szmatce?! To było oczywiste, że wszyscy zostaną ukarani, wszyscy oprócz mnie. Zrobiłam różę, troszkę nie równą, ale była. Przypięłam ją do wsuwki i wsunęłam w momencie, gdy generał zagwizdał na znak rozpoczęcia apelu. Dowódcy ustawili się twarzami do nas i kazali się cofnąć. Wszyscy szeregowi zasłonili nas, a przed nimi stanęła reszta armii. A potem tylko: "Baczność! Spocznij! Kolejno odlicz!" itd. jak na zwykłym apelu. Generał opowiadał, że jest pełen podziwu i to, że tu jeszcze jesteśmy dobrze o nas świadczy. Potem zrobili nam na szybko przegląd umundurowania. Parę osób zostało wywołanych na środek. Byli to ci, którzy mieli nie dokończone naszywki, albo ci, którzy mieli nie kompletny mundur. Ktoś podszedł do mnie i zaczął się śmiać. Kazał mi wystąpić. Generałowi jednak nie było do śmiechu, a jedynie zapytał, kto jest odpowiedzialny za moje szkolenie. Szykował się na możliwość podniesienia głosu. Odpowiedziałam, że pułkownik Jagoda. On natomiast tylko pokiwał głową i stwierdził, że nieźle mi wyszła i że można ją wprowadzić do umundurowania. Wszyscy wyobrażają sobie teraz różę jako symbol niezależności i walki o możliwość wypowiedzenia własnego zdania. Mi kojarzy się to troszkę z kosogłosem z "Igrzysk Śmierci", ale to moje zdanie. Upewniłam się też w twierdzeniu, że Dominika i Jagodę coś do siebie pociąga, czują miętę. Oczywiście po skończeniu apelu kadeci kończyli wyszywać (ja też), a dziewczyny robiły róże. Postanowiono, że tylko żeńska część armii będzie je nosić, bo chłopaki z kwiatami we włosach wyglądaliby dziwnie. Powierzono mi stworzenie ozdoby dla chłopców, ale niczego nie mogłam wymyślić.

3 komentarze:

  1. Serdecznie zapraszamy na rozdział 11
    http://sophieandzayn.blogspot.com/
    Aga & Monia ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Róża zawsze spoko :)
    Rozdział fajny :) ale krótki ;(
    Zapraszam do nas :)
    http://little-things-one-direction-love.blogspot.com/
    http://i-hate-change.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Siemanko
    Nominowałem Cie do LBA.
    Czy weźmiesz udział???
    http://kuchniapodmoimokiem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń